Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy
111
BLOG

...widziano także (p)osła, którego nienawiść niosła...

Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy Polityka Obserwuj notkę 5

Posła Gosiewskiego widziano na dworcu we Włoszczowej - napisał Janusz Palikot na swoim blogu. Taką wiadomość przekazał mi telefonicznie mój kolega Andrzej Molasy, który wracał z urlopu (był na Wyspach Bergamutach, gdzie widział kota w butach, a także osła), i utknął w Krakowie. Po wylądowaniu na lotnisku w Balicach chciał przyjechać pociągiem do Włoszczowy, ale mu się nie udało, bo takie tłumy gejów jechały na warszawską Europride, że zabrakło dla niego miejsca. Tak między nami mówiąc, to gdyby bardzo chciał, to pewnie by się wepchnął do jakiegoś przedziału. Ale w takim tłoku mogłyby mu się przytrafić różne rzeczy. Tym bardziej, że jest to przystojny facet... 

Andrzej był wściekły, że Palikot źle odmienił nazwę Włoszczowa. Jak już pisałem w pierwszej notce ("Peron we Włoszczowie trzeba zburzyć!"), uważa on wszystkich mówiących lub piszących "peron we Włoszczowej" za przygłupów i nieuków (niektórzy z nich mają nawet tytuły profesorskie, otrzymane prawdopodobnie za jajka i kury). Ja nie podzielam takich kaczystowskich poglądów, ale mówiąc szczerze, również mnie zabolało to, że taki młot na kaczystów jak Palikot nie odmienia prawidłowo nazwy Włoszczowa. Oznacza to bowiem, że jeszcze nie zapoznał się z moją twórczością. A przecież, działając wspólnie i w porozumieniu, szybciej doprowadzilibyśmy do upadku kaczyzmu-rydzykizmu.

Następnie Andrzej zaczął się zastanawiać, kto widział Przemysława Gosiewskiego na peronie we Włoszczowie. To było bardzo łatwe do wyjaśnienia. Wy też się na pewno domyślacie... Tak, macie rację. Są dwie możliwości: prof. Nałęcz lub geje jadący pociągiem z Krakowa do Warszawy.

Jadąc z Warszawy do Krakowa, prof. Nalęcz zawsze bardzo mocno przeżywa postój pociągu na peronie we Włoszczowie. Jak opowiadał niedawno w TVN 24, nikt tutaj nie wysiada z pociągu, ani do niego nie wsiada, więc jeśli Pan Profesor kogoś zobaczył, to z pewnością uznał, że był to Gosiewski. Prof. Nałęcz musi niestety często przejeżdżać przez Włoszczowę, bo jeździ na konsultacje do innej ofiary IV RP - dr. G. Ponoć ten wszczepił mu przez pomyłkę serce z prawej strony.

Jeśli to jednak nie prof. Nałęcz widział Gosiewskiego, to pozostają geje. Z relacji Molasego wynika, że tylko oni znajdowali się w pociągu relacji Kraków-Warszawa.  Z pewnością pierwszą osobą, którą poinformowaliby o tym zjawisku byłby Palikot, który występował przecież jakiś czas temu na konferencji prasowej w koszulce z napisem: Jestem gejem. No i na pewno był przecież na Europride (widziałem w telewizji, że niektórzy uczestnicy nosili maski). Andrzej uważa, że Palikot nie uzyskał tej informacji za darmo i zapłacił za nią swoim tyłkiem (w języku dyplomatycznym nazywa się to polityczną prostytucją). Ale cóż się nie robi dla zdobycia lub utrzymania władzy. Jak powiedział francuski król Henryk IV: Paris vaut la messe (Paryż wart jest mszy). Swego czasu Palikot, dziś uchodzący za symbol walki z klerem, dał na mszę, gdy wydawał tygodnik Ozon, którego redaktorem naczelnym był Grzegorz Górny, a trzon zespołu tworzyli dziennikarze ze środowiska Frondy.

Z pewnością  na peronie nie widział Gosiewskiego nikt z mieszkańców Włoszczowy. Po prostu nikt tu nigdy nie przychodzi. Wszyscy chcemy jak najszybszego zburzenia tego ostatniego istniejącego przykładu łajdactw IV RP. Poprzemy każdego posła, który nam to obieca!!! Panie pośle Palikot, może Pan u nas wystartuje! W Lubelskiem wiedzie się Panu nie najlepiej! A przecież peron we Włoszczowie musi być zburzony!!!

OSTRZEGAM! JESTEM OSTRY JAK BRZYTWA!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka